Kraje dalekie mogą być bliskie.
czwartek, 10 maja, godz. 18.30, wstęp wolny!
Kuba -
wspomnienia z roztańczonej w rytmach salsy, skąpanej w barwach soczystej zieleni, zanurzonej w karaibskim słońcu wyspy Wielkich Antyli, ostatniego bastionu komunizmu na świecie.
Z notatnika pilota
wycieczek…
Sobota…
„Podróż za
jeden uśmiech”
Już o świcie powietrze staje się gęste. To preludium do wkrótce
zalewającego nas żaru z nieba, jak to zwykło być na tropikalnej wyspie.
Przemierzam te same ulice, po raz kolejny widzę znajome mi twarze. Mimo że się
nie znamy, pozdrawiamy się serdecznie jak starzy przyjaciele. Nagle niebo
przybiera kolor głębi oceanu, niespodziewanie uwalniając potężne krople
deszczu. Woda przelewa się przez ulice. W pospiechu, nerwowo wymachuję rękoma,
w nadziei na zatrzymanie mknących taksówek. Wszystkie z nich zajęte przez
uciekających przed deszczem ludzi. Wkrótce jednak wyławiam wzrokiem zupełnie
puste auto, nie zastanawiając się długo wskakuję do środka. Ruszamy. Po chwili
zdaję sobie sprawę z tego, że przemierzam kubańską „autopistę” chevroletem z 1956 roku, który wspaniale
prezentowałby się jako eksponat w Muzeum Motoryzacji, tu jednak na Kubie
przeżywa swoją drugą młodość. W tej „oldmobilowej paradzie” towarzyszy mi
niezwykle sympatyczny kierowca, imieniem Luis, nasz poźniejszy nauczyciel
salsy, znawca wielu dowcipów o Kubańczykach i wreszcie przyjaciel….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz